środa, 17 maja 2017

*17.05.2017 odpowiedź




W odpowiedzi na jeden z komentarzy…


„Uszy w górę Rycerzu! Przeczytała całego bloga, prosiłam o to samo swojego faceta... i mamy kilka wspólnych uwag: jak pisałeś o tym, jak wasz związek mógł wyglądać jej oczami to było dobre, przyznałaś się do winy za co wylała się na ciebie fala hejtu.”


Cóż, taki już jest Internet… Ludzie czują się anonimowi, odreagowują własne frustracje, piszą coś z nudy… Ale mogłem (i robię to) się z tym liczyć.


„(jak ktoś nie umie skrytykować bez używania wulgaryzmów to jest bardzo słabym hejterem tak przy okazji)”

No tak. Zawsze mogę zablokować komentarze, usuwać te z wulgaryzmami, ale wtedy ten blog nie miałby sensu


„Cała historia jednak pokazuje że twoja miłość jest zauroczona innym światem... imponuje jej jej własne środowisko, pewnie też kasa, splendor, uznanie... lubi być na swieczniku.”


Ma artystyczną i humanistyczną duszę i trudno to traktować jak wadę. Świat w blasku reflektorów nie jest jej obcy, ale nie widzę w tym nic złego. Uznanie potrzebuje każdy, ja o tym trochę zapomniałem.

  
„Przez te 9 lat tworzyliście rodzinę, pogmatwaną ale rodzinę. Zostawiła ciebie a co z córką? Pewnie kontakt zerwany tak samo.”

Skłamałbym, gdybym powiedział inaczej. Zerwany, to prawda.


 „Rozwinęła skrzydła, skończyła jedne, drugie, trzecie studia czy ile ich tam było i... nie chciała czasem pojechać z tobą i twoją córką na dłuższy urlop? serio? Pomijam że jej się by to przydało to należało się to tobie i twojej córce, bo taka ilość studiów w takim czsie chyba oznacza że czasu wiele nie mieliście...”

  
Wyjeżdżaliśmy czasem. Tu znów czuję się trochę winny. Próbowałem coś planować, namówić do rozmowy odpowiednio wcześniej by zarezerwować jakiś termin w wakacje. Ale nie trafiałem w moment widocznie. Argumentów było kilka: „nie, bo jest źle i nie chcę planować” albo „nie, bo nie znam planów/kalendarza (praca/studia)” albo „nie, bo nie ustaliłeś, kiedy masz opiekę nad córką w wakacje”

  
„To jak i co piszesz mówi o tobie wiele, masz głowę na karku i odpowiednią wrażliwość”


 Dziękuję. Wrażliwość zmieniła się w nadwrażliwość. To jak śpiewała kiedyś K. Nosowska „przerost duszy nad rozumem”



„Z agresją słowną powinieneś był walczyć wcześniej a brak zachwytu jej osiągnięciami akurat rozumiemy. Jak można cieszyć się z sukcesów kiedy nie przekłada się on nijak na rodzinę? nie wiem czy piszę czytelnie ale to były jej i tylko jej sukcesy... poświęciła się dla nich i poświęciła dla nich trochę was”

Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że nie walczyłem. To znaczy próbowałem, wbiłem sobie w swój durny łeb, że dam radę sam… Teraz wiem, że to był błąd.
Jej sukcesy powinny być naszymi – powinienem ją wspierać i cieszyć się, że te sukcesy to stopnie do szczęśliwej, bezpiecznej przyszłości. Niecierpliwość nie pozwalała mi tak o tym myśleć.

 
„Ciekawi jesteśmy jak wyglądały u was przyziemne sprawy: pieniądze, rachunki... Kto płacił za mieszkanie? czy mieliście wspólne konto? czy dzieliła rzeczy na "moje" i "twoje"...? Jeśli tak, to dałeś się wykorzystać...”

Jak zaczęliśmy mieszkać razem, to ja tylko pracowałem. Ona miała stypendium i rentę po Tacie.  Więc pracowałem na 2 etaty + korepetycje by jakoś się to układało. I przez te wszystkie lata podział był taki: ja płacę za wynajem mieszkania z mediami, utrzymuję auto (paliwo) a moja Miłość zajmuje się domem, jedzeniem. Konta wspólnego nie mieliśmy


„ciekaw jestem, co by się stało gdyby to było wasze dziecko?”
 
Ja też :(


„ Trzymamy kciuki. Dobrze że walczysz. S. i K.”

Bardzo dziękuję.

 ----------------------------------------------
A na koniec, po to, by blog stał się, choć w małym stopniu poradnikiem na temat tego jak nie zepsuć sobie relacji albo jak je odzyskać:

Dostałem kiedyś ten link w wiadomości od mamy mojej Miłości... Obejrzałem, kilka razy... i spróbowałem któregoś popołudnia zapytać "pomóc Ci przy obiedzie?". Trochę się sparzyłem, bo obiad był niemal gotowy, więc usłyszałem: "Nie!..." :(
Ale Wy się nie zrażajcie!


36 komentarzy:

  1. Czy jestes w stanie napisac chocby jedno zdanie krytyczne na temat swojej Milosci? Czy jest to pierwsza kobieta w dziejach ludzkosci, ktora nie ma ani jednej wady i jeszcze nigdy nie popelnila zadnego bledu?
    Pytam tak gwoli wyjasnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma ludzi bez wad... A moja miłość ma w sobie pewną surowość, co można postrzegać jako wadę. Ciężko mi wskazać jakiej inne, fundamentalne cechy...

      Usuń
    2. I wlasnie ta surowosc pozwala jej teraz zyc bez kretesu i lez, wreszcie swoim zyciem. A ty sie mażesz i nadal marzysz o swoim golabku na dachu :)

      Usuń
  2. Z historii wynika, że starszy facet po przejściach związał się z nastolatką. Koleją rzeczy jest, że nastolatka zmienia się w kobietę i zmienia priorytety. To tak jakby miała do końca życia chodzić w sukience z komunii, bo mama dużo za nią zapłaciła. Zostawiła cię, bo musiała w końcu to zrobić by zacząć żyć po swojemu. Ale chyba się tego spodziewałeś wiążąc się z dzieckiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co dla ciebie oznacza "starszy facet" i nie, nie wiązałem się z dzieckiem. Pisałem już o różnicy wieku, to nie było problemem a ta różnica nie jest na tyle duża bym był w wieku jej ojca. Nie dzieli nas różnica pokoleń. A odnosząc się do ostatniego zdania mogę tylko powiedzieć że nie, nie spodziewałem się.

      Usuń
  3. Gosia D. Bardzo dobrze napisane!

    OdpowiedzUsuń
  4. Obłuda..i tyle

    OdpowiedzUsuń
  5. Pasuje do ciebie jak ulal:
    Specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat.
    - Julio Cortázar "Gra w klasy"

    OdpowiedzUsuń
  6. I co twoja nie-doszla tesciowa chciala ci tym linkiem powiedziec, bo nie rozumiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze jednak Rycerz bedzie w stanie mi wytlumaczyc jak ten filmik ma sie do jego bylego zwiazku.

      Usuń
  7. Prawie kazdy post o tym mowi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie musisz mi nic tlumaczyc, pozwol wypowiedziec sie Rycerzowi. Tresc filmu jest zrozumiala ale jak ona sie ma do jego czy jej zachowania, to wie tylko Rycerz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam zamiaru nic tlumaczyc i nie zakulam Rycerza w kajdanki by mu na cos nie pozwalac. Film ma wiele wspolnego z historia Rycerza i nie tylko on to wie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja niedoszła teściowa widziała że coś jest nie tak... i chciała nam pomóc. Ale z pewnością był czas kiedy wierzyła w nas... jakieś 3 lata po tym jak zaczęliśmy być razem z moją Miłością, uznała że płacenie za wynajem mieszkania jest bez sensu i proponowała nawet byśmy połączyli nasze zdolności kredytowe i kupili mieszkanie... innego razu, gdy narzekałem że co roku muszę dopłacać rozliczając PIT zasugerowała małżeństwo, bo wtedy płaci się podatku mniej (tzn, inaczej się go rozlicza)... Kocham ją za to... Zdarzyło się oczywiście również kilka nieprzyjemnych sytuacji... Kiedyś wspomniała że gdybym dawno temu pamiętał o gumce, to nie byłoby problemu (to odnośnie mojej córki: komplikacji z ustalaniem czasu widzeń, pieniędzmi itp). Film miał pokazać co, w obliczu tych nieporozumień między mną a moją Miłością mogę zrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać nie tylko ty masz huśtawke nastrojów. Z jednej strony kobieta oddaje ci córkę a z drugiej wali tekstem o zakładaniu gumki.

      Usuń
  11. "„Przez te 9 lat tworzyliście rodzinę, pogmatwaną ale rodzinę. Zostawiła ciebie a co z córką? Pewnie kontakt zerwany tak samo.”

    Skłamałbym, gdybym powiedział inaczej. Zerwany, to prawda."

    Zapytam tak, twój kontakt z córką zerwany, czy kontakt "twojej miłości" z córką?
    Tak czy inaczej, rozumiem "Rycerzu" że "miłość" do kobiety jest dla ciebie ważniejsza od córki? Dla tej kobiety jedynie pracujesz nad sobą, a zerwanym kontaktem z dzieckiem się nie martwisz!? Nie obchodzi cię co czuje córka? Jak przeżywa wasze patchworkowe relacje? Nic o tym nie piszesz, a chociaż rozumiem że temat dotyczy ukochanej kobiety, to jednak córka w tym wszystkim uczestniczyła?!!
    Zafundowałeś Jej niezłą huśtawkę emocjonalną, może powinieneś chociaż trochę napisać jak Ona to przeżywa, odbiera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nastąpiło jakieś nieporozumienie. Ja nie zerwałem kontaktu z córką. Moja córka przeżyła to pewnie podobnie ciężko jak ja. Płakała dużo. Przytula mnie mocniej chcąc pewnie dodać/otrzymać trochę wsparcia. Ponieważ jest w trudnym, nastoletnim wieku to na szczęście dla niej, jej świat jest nadal dość pełny: koleżanki, szkoła, mama z ojczymem i rodzeństwem które ma... Ale obawiam się wakacji.. to już nie będą takie same, beztroskie podróże we troje lub w większym gronie z rodziną mojej Miłości.
      Zmieniło się to, że teraz widuję ją co weekend ale tylko przez kilka godzin. Za duża odległość między miastami bym co weekend przywoził ją do siebie na noc. Do tej pory, nocowaliśmy w weekendy w rodzinnym domu mojej Miłości, mogliśmy spokojnie grillować w ogrodzie, korzystać z hamaka, piec ziemniaki w ognisku... teraz to wygląda inaczej :(

      Usuń
  12. "Moja córka przeżyła to pewnie podobnie ciężko jak ja. Płakała dużo. Przytula mnie mocniej chcąc pewnie dodać/otrzymać trochę wsparcia. Ponieważ jest w trudnym, nastoletnim wieku to na szczęście dla niej, jej świat jest nadal dość pełny..."
    To właśnie mnie przeraża, córka potrzebuje wsparcia którego ty, jako ojciec Jej nie zapewniasz.
    W trudnym, nastoletnim wieku, tego najbardziej potrzebuje dziecko! Wsparcia, przytulenia, pewności podstawowych PRAWD życiowych, dyspozycyjności rodzica w każdym momencie, nie weekendowo :( Gadanie o tym, że Jej świat jest wypełniony różnymi sprawami (jesteś zupełnie pewien czego najbardziej potrzebuje?), to usprawiwdliwianie własnej nieobecności w Jej życiu na co dzień. Dzieci w tym wieku potrzebują zainteresowania i zrozumienia rodziców. Nie odwrotnie (!), a w dzisiejszych czasach większość małolatów zmuszona jest radzić sobie z takimi właśnie problemami!

    Z całym szacunkiem Rycerzu, rozpisujesz się tutaj o "miłości", a o miłości właśnie chyba pojęcia nie masz... Tak to widzę niestety, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz co zapewniam a czego nie. Weekendowy ojciec - z konieczności. Mieszkamy ok 170km od siebie więc w każdy weekend pokonuję 340km by się z nią spotkać. W tygodniu rozmawiamy przez telefon, bo nie jestem w stanie robić takiej trasy codziennie! Pod względem częstotliwości moich spotkań z córką nie zmieniło się nic.

      Usuń
  13. "Zmieniło się to, że teraz widuję ją co weekend ale tylko przez kilka godzin."

    "Pod względem częstotliwości moich spotkań z córką nie zmieniło się nic."

    Chyba nie nadążam, czego nie rozumiem? :(

    Prawdą jest jednak, że nie wiem co zapewniasz córce, a czego nie :( Cieszy mnie że masz z Nią dobry kontakt.
    Zresztą nie chciałam mieszać na blogu. Skoro wszystko dobrze się układa między ojcem a córką, przestaję czytać, i pytać. Wszystkiego dobrego życzę. :)
    Piszącemu i czytającym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czego nie rozumiesz? pojęcia częstotliwość? to nadal jest raz w tygodniu, w weekend. i to jest częstotliwość. Tylko czasu jest teraz mniej.

      Usuń
  14. Masz racje. Z tego co rycerz pisze maluje się taki pbrazek: uzalajacego się nad sobą ojca, który zamiast robić dobra minę do złej gry obarcza ja ciężarem nieszczęśliwego ojca , którego ona czuje się w obowiązku pocieszać. Tak jak Ty uważam , że dla rycerza najważniejsza jest jego "milosc" a dziecko służy mu za chusteczkę do wycierania łez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnia rzecz jaka mi teraz przyjść może do głowy to traktowanie córki w ten sposób. Nie wiem skąd to przekonanie. Nie będę pisał więcej o córce, bo widzę, że to nie ma sensu. Robię wszystko co mogę, by nie cierpiała.

      Usuń
  15. Nie sądzę. Od początku przyjęłaś pozycję bezkrytycznej blogowej przyjaciółki rycerza. I każdy krytyczny komentarz osadzasz w ten sposób. Sama często komentuję wypowiedzi rycerza nieraz pozytywnie innym razem negatywnie.chłopak nie jest idealny i sam nam o tym pisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. daleko mi do ideału... ale kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień... może być i we mnie, co mi tam...

      Usuń
  16. Krytyke wyrazilam wczesniej i nie bede sie powtarzac jak co poniektorzy. Z komentarzami moge sie nie zgadzac i tyle i jesli bedzie to 20 razy pod rzad to tak wlasnie bedzie. Oczywistym jest ze nie masz pojecia o zyciu i kontaktach z dzieckiem po rozstaniu/rozwodzie itp. Swiat jakiego nie znasz, ale do krytyki i osadzania jestes pierwsza. Do tego kompletny brak zrozumienia o czym pisze Rycerz i rece opadaja. Twoje motywy tez sa oczywiste i nie mysl ze ich nie widac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mogę tylko potwierdzić, dostałem słowa krytyki o Czarnej Kawy. i słusznie, bo mi się należały.

      Usuń
  17. Brak mi słów! przeczytałam bloga, zajęło mi to połowę ranka i mam tylko jedno pytanie: co za studia ona skończyła?? czytając ciebie widać że powoli, ale jednak wyciągasz wnioski. A ona? Nie wpadła na to, że wasze problemy są WASZE? nie Twoje tylko WASZE? doktorat to ona robi chyba z sadzenia ziemniaków... Czemu nie mogliście za rękę pójść do terapeuty? nad związkiem się pracuje bo kryzysy się zdarzają w każdym związku! I jak ktoś tak wiecznie czeka na to, aż będzie pewny to się może nie doczekać. Trzeba pracować a z każdego kryzysu wychodzi się silniejszym. Pewnie naczytała się tych pierdół na portalach dla kobiet co to mówią że jak nie to nie, będzie następny... Brak słów. A ty Rycerzu ogarnij się i nie obrażaj już więcej kobiet słowami, bo dla nas one są tak samo ważne jak to co pomiędzy nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogarniam się, i nie zamierzam obrażać... ale proszę też o to samo. Niemiłe są teksty o sadzeniu ziemniaków. Może nie potrafiłem jej tego pokazać ale szanuję jej studia i wysiłek jak w nie włożyła. A w odpowiedzi na pytanie o studia: jest humanistką z krwi i kości choć umiejętności analitycznego, ścisłego myślenia też nie można jej odmówić.

      Usuń
  18. Ja pierdoę!!! teraz Mówię do Rycerza i jego Miłości jeśli jakimś cudem to czyta. Czy was totalnie porąbało? Oboje jesteście dorośli! Te wszystkie "problemy" które były między wami to wielkie g... a nie problemy! Trzeba usiąść na dupie, zacząć rozmawiać, wykrzyczeć (tak, czasem wykrzyczeć i nie obrażać się na krzyk bo on tylko pokazuje emocje i to że nam na czymś mocno zależy), jak trzeba to popłakać, poprosić kogoś trzeciego o radę, pomoc, mediacje... i wszystko można naprawić a nie rozpierdalać rodzinę! Rycerzu, trzeba było ja na siłe, podstępem zabrać na choć jedną terapię, może by się przekonała... Żal mi... chciałbym czytać jak Rycerz pisze o szczęściu... jak w pierwszych wpisach... teraz jest do dupy. i mam takie zdanie jak kilku innych komentatorów: albo ona kogoś ma i to już koniec, albo nie ma, ale nie umie się przyznać że to też jej wina i da się to naprawić... bardzo szkoda. Po kilkunastu pierwszych postach płakałam... a teraz ogarnia mnie wściekłość... Na rycerza bo zaniedbał jak sam przyznaje na jego miłość bo nie starczyło jej sił i pozbawiła 3 osoby rodziny... to bez sensu!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zeby miec pelny obraz ich wspolnego konfliktu trzeba by koniecznie posluchac co ma na ten temat do powiedzenia druga strona. Moze nie jednemu by szczeka opadla jakby sie dowiedzial reszty.
    Przekaz Rycerza jest "piekny" ale jednostronny i na pewno subiektywny. Inaczej sie nie da.
    Dlatego czytam jego wpisy jakbym czytala ksiazke. Co prawda nie placze, nie emocjonuje sie. Jedynie czasem kiwam glowa z podziwu, badz ze zdziwienia. I wciaz sie zastanawiam jak na to wszystko zareagowalaby jego Milosc. Moze tez by jej szczeka opadla :)
    Nie pomyslales nigdy o tym, zeby dac jej to do przeczytania?
    Wiekszego dowodu milosci i pracy nad soba jak ten blog, chyba jej juz dac nie mozesz.
    Czy sie obawiasz, ze ewentualnie swoimi slowami zbije ona to lustro, w ktorym sie tu przegladasz?
    Maczu Piczu jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie pomyślałem o tym by pokazać Jej tego bloga... ale wiele razy pisałem Jej to samo co tutaj... i raz, w marcu, wysłałem wiadomość z fragmentem posta. Ponieważ pisałem w trzeciej osobie to wydało się Jej dziwne, wkleiła ten fragment w google i... OD MARCA WIE O BLOGU!

      Usuń
    2. " Zeby miec pelny obraz ich wspolnego konfliktu trzeba by koniecznie posluchac co ma na ten temat do powiedzenia druga strona. Moze nie jednemu by szczeka opadla jakby sie dowiedzial reszty.
      Przekaz Rycerza jest "piekny" ale jednostronny i na pewno subiektywny. Inaczej sie nie da." - masz rację, Maczu Piczu. Wydaje mi się że dość bliskie temu, co moja Miłość mogłaby powiedzieć jest to, co napisałem w poście "winien i winny".

      Usuń
    3. Od MARCA piszesz. Znajac kobieca ciekawosc prawie na pewno wiec twoj blog czyta.
      W zwiazku z tym mam pytanie: czy ona kiedykolwiek, chocby raz, wyrazila sie na ten temat?
      Od MARCA, to juz sa prawie 3 miesiace.
      Maczu Piczu

      Usuń