wtorek, 25 kwietnia 2017

*25.04.2017 o tych z marsa i tych z wenus



Spieszę (choć niektórzy uznają, że nie ma w tym krzty pośpiechu) z odpowiedzią na kilka pytań i uwag z ostatnich komentarzy.

„Chyba ostatnie wpisy dobily Rycerza prawda wymowy i...zamilkl. Albo znowu nie ma czasu na reagowanie... bo zaczal hodowac rybki w akwarium ;)”

Nie. O tym, dlaczego piszę rzadziej pisałem w poprzednim poście. Nie chcę pisać byle czego tylko po to, by co dzień na blogu było COŚ. Wolę by to, co chcę napisać było przemyślane i z korzyścią dla mnie i (być może) dla któregoś z czytelników.

„Wstyd mi. Wstyd mi za nas, za facetów. Jakiś czas temu w mojej pracy pojawił się nowy chłopak, około 25 lat. Pierwszego dnia przysiadł się do mnie i mojego przyjaciela w kantynie, wyciągnął starannie zapakowany pojemnik z jedzeniem, a po chwili powiedział „kurwa trzy godziny w kuchni siedziała, a takie gówno zrobiła, jak ja mam się tym najeść, nawet do garów się nie nadaje”. To jest właśnie dno, mentalne dno w jakim znajduje się większość pseudo mężczyzn. Wybaczcie, że to napiszę ale 90% z nas to mentalni idioci. Ludzie bez jakiejkolwiek wrażliwości, dumnie noszący głowę w chmurach. Durnie regularnie trujący życie innych osób, którzy myślą, że tak właśnie powinno wyglądać życie i relacja dwojga najbliższych sobie osób. To przerażające... (Ty chyba jestes jednym z nich)”

Raczej byłem. Nie zamierzam już popełniać tych samych błędów. I brzmi to może mało wiarygodnie, ale znajduję w sobie siły, zbieram myśli, zdobywam wiedzę potrzebną do tego, by tych błędów nie popełniać. Najważniejsze jest w tym to, by nauczyć się je dostrzegać. Wiedzieć, co jest błędem, bo bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, że robimy źle. Do czasu…

„(…) Rycerz na pewno cos mial z mentalnego idioty ale zdal sobie z tego sprawe i pracuje nad tym. I to sie liczy. Ja to doceniam.”

W punkt! Miałem. Byłem mentalnym idiotą. A co do pracy: nikt, absolutnie nikt nie wie, jak ciężko nad sobą pracuję. Czasem padam ryjem w błoto rozdeptane moimi własnymi nogami… i czuję, że Moja miłość podchodząc do mnie blisko, mogła nie raz się na tym błocie poślizgnąć, za Co ją z całego serca przepraszam…

„ (…)No dobrze - starasz sie, pracujesz nad soba, zabijasz czas sportem, praca i rozmyslaniami nad padolem swojego zycia. I moze sie w koncu okazac, ze wszystko zrozumiesz, rozpracujesz, zrobisz z siebie zupelnie innego faceta i pelen nadziei na przyszlosc, dowiesz sie, ze nie masz tych swoich zmian juz komu zaprezentowac bo Twoja Milosc nie jest nawet po tych zmianach toba zainteresowana. I co wtedy???”

Gdybym powiedział, że mam jakiś plan „B” to łgałbym jak pies… (tak się czasem mówi). Ponad 9 lat temu poznałem i pokochałem najcudowniejszą dziewczynę, jaką dane mi było w życiu spotkać. Oddała mi wszystko – całą siebie. Ja lata już temu przysiągłem sobie, że to Ona jest tą kobietą. Że do końca życia chcę być z Nią i tylko z Nią. I cały dramatyzm tkwi w tym spójniku „i”. To nie alternatywa, lecz koniunkcja, która nie pozostawia wyboru. Jeśli nie będę z Nią, to będę sam. Nie wyobrażam sobie inaczej. Po prostu nie i już. Poza tym, nie zasługuję na nikogo innego, nie mam kolejnych 9 lat na to by ponownie tworzyć relacje i zakładać rodzinę.


A zmieniając nieco temat, chciałem się z Wami podzielić kilkoma myślami.
Mężczyźni rzeczywiście są mentalnymi idiotami. I nie ma tu wyjątków. Niektórzy ten idiotyzm pokazują częściej, inni rzadziej. Może ten 25 latek, o którym mowa w komentarzu chciał pokazać, jaki jest męski? Znalazł się w męskim świecie, w kantynie, z nowymi kolegami i stał się durnym kogutem. A kto wie, czy jak wróci do domu nie przytuli żony i nie powie „dziękuję za to jedzonko, Kochanie”. Oczywiście i tak jest idiotą skoro obraził swoją żonę przy kolegach…

Kobiety są inne (Ameryki nie odkryłem). Wrażliwość kobiet jest zupełnie inna i z pewnością nie ma w nich nic z kogutów. Nie zauważyłem nigdy by kobiety prześcigały się w pokazywaniu światu, która z nich jest silniejsza, która ma lepszego faceta… Pewnie w tym zakresie nie jestem dobrym obserwatorem, ale wydaje mi się, że kobiety, odpowiednio traktowane uważają, że ich facet jest najlepszy na świecie i pewnie w rozmowach z koleżankami nie widzą powodu by pokazywać, że nad nim górują.

Niby słabsza płeć, ale nieporównywalnie więcej ma sił na to, by panować nad emocjami.

A mimo wszystkich różnic między nami… (znalezione w sieci):



A to przejaskrawiona różnica:


4 komentarze:

  1. No i znowu takie Wischiwaschi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bluetooth i WiFi fajne.
    Tak jak piszesz, nie da sie wyobrazic ile wysilku potrzeba w pracy nad soba. Jak ktos nie probowal to nie ma pojecia. Szczegolnie jak chce sie zrobic wszystko intensywnie.
    Bzdura jest ze sobie na cos tam nie zaslugujesz. Jesli czegos nie mamy to jest to wynik naszych wczesniejszych dzialan lub nie-dzialan, a nie zaslug lub ich braku.
    Kobiety tez rywaluzuja ale nie tak jawnie. Sa w tym bardziej przebiegle. Moga tez rywalizowac o faceta choc facet nie jest konieczny. Najczesciej rywalizuja w kwestii wygladu mimo ze faceta nie ma w otoczeniu. Bo wiadomo, ze facet na to leci, nie musi byc obecny. Jak sie kobiety lubia to jest wzgledny spokoj ale jesli nie to nie ma zmiluj sie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak naprawde to od prawie miesiaca nic nie napisales z wlasnej woli. Jakies zyczenia, jakies reakcje na wpisy innych, jakies odpowiedzi na zarzuty. Gdzie podziala sie twoja wlasna inwencja tworcza? Blog to dla mnie takie glosne myslenie. Przestales nagle myslec? Jak juz ktos napisal, dynamika twojego bloga (u) zbiega powoli do zera. Zagladam, zagladam...i nic. Nie ma co czytac, nie ma tez wiec zadnej wymiany miedzy adwersarzami a toba.
    Ide wiec szukac bardziej zajmujacych blogow. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. rozumiem... dziękuję za wizytę i za "powodzenia"!

    OdpowiedzUsuń