czwartek, 9 marca 2017

*09.03.2017 jedno pytanie

Dziś mam tylko jedno pytanie.

Czy osoba, która nie wierzy w skuteczność terapii u psychologa powinna ją polecać?
Innymi słowy, czy ktoś, kto uważa, że człowiek już się nie zmieni, że terapia i tak nic mu nie da, że mimo starań, wydanych środków i własnej walki nie będzie lepszy, powinien, mimo to, polecać taki krok?

Może to pytanie wydać się dziwne, ale mi zależy na próbie znalezienia odpowiedzi... Chciałbym wiedzieć jaka motywacja może kierować kimś, kto wbrew własnym przekonaniom poleca taką terapię. 
No i jednak drugie pytanie: Może ktoś był na terapii i opowie co zauważył u siebie?


Moje zdanie jest zgodne z tym, co mówi nauka:

Naukowcy postanowili poddać analizie dotychczas przeprowadzone badania skupiające się na zmianie osobowości. Zastanawiali się, czy psychoterapia może zmienić osobowość w relatywnie krótkim czasie. W swoich analizach skupili się na modelu Wielkiej Piątki, czyli pięciu kluczowych cechach: ekstrawersji, sumienności, ugodowości, otwartości na doświadczenia i neurotyczności.
Niejaki Roberts ze współpracownikami przeanalizowali ponad 200 badań, w których dokonywano pomiaru wyżej opisanych cech przed, w trakcie i po terapii, która trwała średnio 24 tygodnie i składała się z psychoterapii i farmakoterapii. Analizy pozwoliły na sformułowanie pięciu ciekawych wniosków:
1. Terapia może zmieniać osobowość.
Średnio chodzi o zmiany w małym zakresie (czasami średnim). Były jednak zauważalne i wpływały na jakość życia pacjenta. Przykładowo, osoby łatwo denerwujące się i popadające w skrajne stany emocjonalne były w stanie wykształcić bardziej skuteczne i adekwatne strategie radzenia sobie ze złością czy stresem.
2. Zmiany osobowości są trwałe w czasie.
Większość osób badanych poddawana była kontroli po około 6 miesiącach od zakończenia terapii. Zmiany utrzymywały się, a nawet zwiększały. Osoby badane ponownie po roku lub dwóch latach także wykazywały zmiany pogłębiające się.
3. Niektóre cechy osobowości łatwiej zmieniać.
Największe zmiany obserwowano w obszarze stabilności emocjonalnej (w obrębie cechy neurotyczności), najmniejsze w zakresie otwartości na doświadczenia. Duże zmiany obserwowano także w zakresie ekstrawersji. Badacze podkreślają, że te dane mogą być związane z trudnościami deklarowanymi przez osoby badane. Większość dotyczyła zaburzeń nastroju, stąd możliwe wysokie statystyki w przypadku równowagi emocjonalnej.
4. Różne podejścia terapeutyczne są skuteczne.
Choć najłatwiej i najszybciej obserwowano zmiany w obrębie nurtu poznawczo-behawioralnego, inne podejścia terapeutyczne także okazywały się skuteczne. Kluczowe wydaje się być dobranie odpowiedniego nurtu do danego problemu.
5. Zmiany zależą od rodzaju trudności.
Najszybciej obserwowano zmiany w przypadku terapii zaburzeń nastroju (między innymi depresji), gdzie stosowano podejście poznawczo-behawioralne i często farmakoterapię. W przypadku zaburzeń odżywiania i uzależnień obserwowano najmniejsze zmiany (i najpóźniej).

Warto pamiętać o tym, że terapia to proces i zawsze to kwestia indywidualna, jak długo potrwa.
Warto pamiętać o tym, że powyższe wnioski to efekt analiz już przeprowadzonych badań. Zmiany w obrębie równowagi emocjonalnej u osób chorujących na depresję mogą być nie tyle zmianą osobowości, ile powrotem do stanu „sprzed depresji”. To ważne przy interpretacji tego typu wniosków.

19 komentarzy:

  1. Moze osoba ta mysli: 'a noz widelec sie uda, moze stanie sie cud, moze trafi na jakiegos geniusza ktory go w koncu naprawi'. Czyli mysli ze to moze ostatnia deska ratunku. Lub mysli: 'na zmiane nie ma szans ale psycholog przynajmniej mu powie prawde w oczy'.
    Ja zadnej terapii nie mialam wiec nie mam wlasnego doswiadczenia. Ale pare razy bylam swiadkiem terapii i wiem jak wygladaja i na czym polegaja. Mniej wiecej przynajmniej. No i oczywiscie, jak w kazdym innym zawodzie, zdarzaja sie profesjonalisci ktorzy wiedza co robia i gnioty. Gnioty nie rozumieja nawet co sie do nich mowi. Tacy powinni ukladac towar na polkach supermarketu a nie brac sie za czyjes problemy. Powodzenie terapii zalezy od wielu czynnikow, mysle ze glownie od tego jak skomplikowany i gleboki jest 'problem' pacjenta, ile pacjent jest w stanie zrozumiec/zglebic i czy terapeuta potrafi sie z tym 'problemem' uporac, znalezc jego zrodlo. Gorzej jesli tylko mu sie wydaje ze potrafi i jest zbyt pewny siebie.
    Czasem chetnie skorzystalabym z uslug jakiegos psychologa gdyby moglby mi odpowiedziec na pare pytan, poradzic jak uporac sie z pewnymi zagadnieniami ale obawiam sie ze sie tylko rozczaruje. Widzac terapeutow przy pracy wiem, ze wykolei sie taki na pierwszym zakrecie, po pierwszym pytaniu. Dlaczego? Bo sie taki wyuczyl ABC, a dalej i glebiej ni hu-hu. Skonczy sie na tym, ze to on/ona przyjdzie do mnie na terapie ;) Moja kumpela tak miala. Nie chodzila na terapie ale poznala psychiatre i ten sie do niej przyczepil jak rzep i przychodzil do niej na 'pogaduszki' ktore zamienialy sie w terapie, przy czym to on byl pacjentem, bo to co on wystudiowal przez lata i wypracowal (nie mlody gosc) zostalo przez nia zweryfikowane na pierwszej 'sesji' i leglo w gruzach. Szybko sie gada pozbyla bo, jak stwierdzila, co jak co, ale jego pielegniarka i nauczycielka nie bedzie. Dodam ze psychologii jako takiej w zyciu nie tknela.

    Lecz generalnie ludzie czuja sie lepiej gdy moga pogadac, wygadac sie, gdy ktos im pokaze dlaczego reaguja tak a nie inaczej i pomoze i zmotywuje do tego by to zmienic. Pokaze ze sie da. Wielu to z pewnoscia pomaga i wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps.: Oczywiscie ze zmiana osobowosci jest mozliwa i trwala, pod warunkiem, ze jest doglebna i prawdziwa. Dlaczego? Bo jak juz dany osobnik dokona zmiany na lepsze to sie od tego lepszego uzaleznia, bo mu z tym dobrze. Dlatego tez zmiany sie poglebiaja, bo delikwent chce jeszcze i wiecej i sam je zglebia. Dopalacz taki, z tym ze zdrowy i legalny. Nie potrzebuje badan by to zauwazyc. No ale rozumiem, ze wszystko trzeba udowodnic, dzis bez tego ani rusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Masz łeb na karku (i nie, to nie jest ironia!). Najtrudniejsze w tym jest to, że jak ktoś nie wierzy to samemu ciężko myśleć inaczej. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jakis tam jest, tez wymagal zaorania i zasiania, a teraz nadal trzeba dogladac. Lby juz tak maja. Jednym to sie udaje zauwazyc, innym nie. Tobie sie udalo wiec uczcij to, nie kazdy ma taki przywilej.
    Masz na mysli, ze ona nie wierzy? Nie szkodzi, to nie rzutuje. Trzymaj sie siebie a nie tego w co ona wierzy. Twoje zycie nie zalezy od jej wiary tylko Twojej. Uniezaleznij swa wiare od innych, kimkolwiek sa. Dzis sa, jutro ich nie ma, samo zycie, a Ty jestes sam ze soba.
    Pamietaj, ze jak Honda zaprezentowal swoj prototyp silnika to go wysmiali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałem że masz łeb na karku...? nie... masz ogromne łbisko na wielkim karczysku. I nawet nie będę próbował wyjaśnić dlaczego. Ty pewnie wiesz, a inni albo się domyślą, albo nie. Trzymaj się tam, w tym UK

      Usuń
  4. Hehe. No to Hulk jestem, milo mi.
    Mialam wspomniec i zapomnialam, moj eks maz mial/ma prawie takie same, schematyczne problemy jak Ty. Roznica miedzy nim a Toba jest taka, ze Ty sobie zdales z tego sprawe a on nadal twierdzi ze jest genialny i bez skazy. Malo tego, nie trafil na wystarczajaco bystrego (bystrzejszego niz jego kamuflaz) psychologa ktory by mu pokazal co jest nie teges. Dlatego stal sie eks z decyzji w trybie natychmiastowym. Ty mozesz temu zapobiec, teraz lub w przyszlosci. Dlatego jest co uczcic.
    Trzymam sie, dzienks :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrawiam grupe wzajemnej adoracji :) i zycze oczywiscie najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Kawa ma ewidentnie wiecej jaj w spodniach niz ty i stad twoj zachwyt jej dywagacjami. Tez bys tak chcial potrafic / ale niestety nie potrafisz. Jeden ma oczy niebieskie inny zielone :)
    Masz wiec teraz jednego psychologa w zyciu i drugiego w necie. Musi sie wiec udac. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Czy osoba, która nie wierzy w skuteczność terapii u psychologa powinna ją polecać?"
    Na to pytanie to powinna odpowiedziec ci ta osoba, o ktorej piszesz, nie my?
    Mozemy oczywiscie troche pospekulowac ale po co?
    Szkoda czasu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Podejrzewam wrecz, ze zadales to pytanie tej ze osobie ale jak i we wszystkim innym, zbyla cie po lewacku. A jako, ze jak dotad nie udalo ci sie nigdy otrzymac od niej zadnej konkretnej odpowiedzi, to i w tej kwestii tez tak bylo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściowo masz rację.
      Skuteczność terapii jest tym większa im więcej jest wsparcia. Wsparciem jest oczywiście (z obowiązku) sam terapeuta. Ale o ile bardziej, intensywniej do walki o siebie podchodzi ktoś, kto terapię przechodzi, jeżeli widzi cel. O ile więcej może determinacji wykrzesać z siebie, gdy usłyszy „wierzę w Ciebie, nie skreślam nas, pod warunkiem, że pokażesz że walczysz”. Ile to dodaje sił…?
      A co jeśli słyszysz „walcz o siebie, będzie Ci lepiej” zamiast „walcz o siebie, będzie Nam lepiej”.
      Wiem, że terapia jest indywidualna, że jest dla mnie… Doskonale to rozumiem. Ale miło by było przy tym wierzyć, że nagrodą, miarą sukcesu będzie ukochana osoba. Na pewno chęci do walki byłyby większe.

      Usuń
    2. I jeszcze jedno. Trwam w walce, kolejna wizyta już zaplanowana.
      Chodzi mi tylko o to, że czuję się jak sportowiec, który wie że nie walczy o podium, bo już przegrał walkę o finał. Teraz ma przed sobą walkę o miejsce 4. Czy nie łatwiej jest znaleźć w sobie wolę walki, gdy nadal jest perspektywa trofeum? Każdy sportowiec wie, jak spada jego morale gdy traci szansę na złoto... Co nie oznacza, że musi się poddać. Aby jednak dać z siebie wszystko, musi znaleźć inną motywację. To trudne, choć nie niemożliwe.

      Usuń
  9. To wszystko prawda Rycerzu ale niestety nie zawsze jest tak jak bysmy chcieli. Ba, rzadko sie zdarza by zycie sie ukladalo tak jak bysmy chcieli. Zamiast gdybac zaakceptuj to co jest i patrz przed siebie. Nie przegrales walki o final bo do finalu jeszcze nie doszlo. Zapragnales zawalczyc bez treningu i wyrznales o glebe i zaliczyles niezla kontuzje. Teraz fizjoterapia, rekonwalescencja i odpowiedni trening przed finalem sa konieczne. I to wlasnie robisz. Zyles iluzja stworzona przez samego siebie, a takie cos to nie final, to podchody jakies. Walczysz o swoje szczescie w zyciu, a nie dana kobiete. Kobieta moze bedzie a moze nie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do mnie ;)
    https://swiatdziewczynymarceliny.blogspot.com/
    Mam nadzieję , że autor tego bloga nie ma mi za złe ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A Ty chodzisz na psychoterapię dla niej? Weź przestań... Chodzisz dla siebie. To nie ona ma problem, tylko Ty. Skończ przerzucać środek cieżkości na nia. Zakoduj sobie, że tu chodzi TYLKO i WYŁACZNIE o Ciebie. O Twój sposób myślenia i radzenia sobie z emocjami. Uczysz się siebie. Naprawiasz na przyszłość. Wszystko to robisz nie dla Zuzi, Rózi czy Józi, tylko dla siebie. Dla siebie. DLA SIEBIE. Tak więc ogarnij się, bo jest o co walczyć. I to jest walka o podium. O PIERWSZE miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Tylko kwestia motywacji... Chodzenie dla Nas to dwa razy silniejsza motywacja niż chodzenia dla siebie...

      Przy okazji: poniżej info (21:33): Ten komentarz został usunięty przez autora - oznacza że usunął go autor wpisu, czyli Emka (dla tych, co znów napiszą że usuwam niewygodne komentarze).

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. W naprawianiu siebie nie ma słowa "my". To terapia osobista, a nie partnerska. Jestes Ty. Rozpoznajesz swoje emocje. Nazywasz je. Odkrywasz mechanizmy. Uczysz się siebie i metod postępowania. Robisz to dla siebie. Oczywiście skorzystaja na tym również inni z Twojego otoczenia. Ale to wartość dodana...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ps. Tak, komentarz usunięty przeze mnie - zdublował się.

    OdpowiedzUsuń