krótko: czego mi brakuje?
Brakuje mi chodzenia na palcach rano gdy wstaję wcześniej by jej nie
obudzić,
brakuje mi ciepła pod kołdrą w te zimowe noce,
brakuje kogoś kto powie "podasz sól?",
brakuje kogoś kto okrakiem
usiądzie mi na kolanach i chwyci moją w twarz w dłonie jak jest mi źle,
brakuje mi butów w przedpokoju o które można się zabić,
brakuje mi
czekającego pod drzwiami kosza na śmieci który trzeba wynieść,
brakuje
mi sms "kup śmietnę",
brakuje mi kilku naczyń do umycia,
brakuje mi
włosów w odpływie umywalki,
brakuje mi tego wszystkiego....
Kocham Ją!
Zadzwon do niej pogadajcie
OdpowiedzUsuńpróbowałem... :(
UsuńKazdy kubek jest kiedys pelny :(
OdpowiedzUsuńCzasem sie tak zdarza, ze nie da sie niestety znalezc wspolnego mianownika na wspolne zycie. U was bylo to juz sladowo widoczne od dluzszego czasu. Taka tykajaca bomba. Jedno niezadowolone, drugie zestresowane, tyle, ze z zupelnie innych powodow. Sama milosc jak sie okazuje nie wystarczy aby prowadzic wspolne zycie. Nie da sie przeskoczyc wlasnego cienia. A wasza milosc jest juz chyba tylko cieniem.
OdpowiedzUsuńYpsilanta
Szkoda szkoda szkoda taka piekna milosc ...walcz ,nie poddawaj sie to nie może sie tak skonczyc nie takie trudnosci sie w zwiazku pokonuje ,tylko jedno ale...ona musi tego chciec...
OdpowiedzUsuńTak jak i do tanca, tak i do walki trzeba dwojga (sic!)
OdpowiedzUsuńWyglada na to ze ona nie jest zainteresowana tym co masz do zaoferowania, chce w zyciu czegos innego niz Ty. Tak samo jak Ty nie chcesz jej ciaglego kieratu choc z jej punktu widzenia, tak jak powiedziala, stara sie jak moze. A Tobie nie o takie starania chodzi. Mijacie sie w swych pragnieniach jak samochody na autostradzie. A jak kazde obstaje przy swoim to dochodzi do walki na miecze. Kazde z Was zyje swoim zyciem. Ona uczelnia, a Ty marzeniami. Wasze wartosci sa diametralnie rozne. Mysle ze jestescie nie dopasowani. Nie wiem jak jeszcze mozesz kochac, mnie by przeszlo. Chyba ze wciaz zyjesz ta miloscia z czasow chodzenia ze soba. Bylo minelo. Teraz jest inaczej. Zejdz na ziemie i spojrz na to co JEST teraz a nie na to co mogloby byc a nie jest. Nie zyj zludzeniami bo sie mijasz z prawda. Mialam taka sama sytuacje z bylym, co gdzie niegdzie opisuje na blogu, nie chcial tego co mialam do zaoferowania lub tez nie bylo to dla niego takie wazne, a ja nie znajdywalam nic dla siebie w tym co on oferowal. Nie potrzebowalam tego co mial. Zadne rozmowy na ten temat nie pomogly. Mowilam co potrzebuje ale on nie mogl/nie chcial mi tego dac. A ja nie moglam mu dac tego co chcial ode mnie, malo tego, wkurwialo mnie to ze wciaz wymaga ode mnie tego czego nie moglam mu dac (dlatego nasze drogi sie rozjechaly).Tak jak Twoja wkurwia to ze wymagasz od niej tego czego ona nie moze ci dac. Nie znaczy to ze jestesmy jacys niedorobieni, ale poprostu niedobrani. Mamy inne cele zyciowe, wartosci, priorytety. Nie da sie tego zmienic ani u siebie ani u kogos bo to wynika z tego kim jestesmy, z naszej natury, duszy. Jesli wiazesz sie z czlowiekiem ktory wyznaje zupelnie inne wartosci to wczesniej czy pozniej bedzie jazda. Nie dobraliscie sie, macie inne cele i pragnienia i nie sadze by dalo sie je pogodzic. Nie dziwie sie ze odeszla, widzi ze to zmierza do nikad. Ty tez widzisz ze kolejny rok jest dla ciebie jalowy i w zawieszeniu. Samo zakochanie nie starcza. Musi byc tez zgodnosc w wartosciach i priorytetach a tego tu nie widze. Wykorzystaj czas samotnosci na ochloniecie i spojrzenie na zwiazek z dystansu. Badz ze soba szczery.
OdpowiedzUsuńTak jak juz ktos na gorze napisal, sama milosc nie wystarczy do wspolnego zycia. Jak zreszta sam widzisz - ciagla walka. Ty nie mozesz zrozumiec jej, ona ciebie...i to od prawie dekady. Nie ma sie co dalej oszukiwac i tracic na siebie zycia. Z tej milosci chleba nie bedzie. A to wszystko o czym piszesz, ze ci brakuje, to same przyzwyczajenia. Z czasem sie to uspokoi. Daj czas czasowi.
OdpowiedzUsuńA ja chcialam cie zapytac: jak bylo przez te ostatnie 3 tygodnie, po tym jak sie wyprowadzila.
OdpowiedzUsuńMieliscie jakis kontakt, czy sie widzieliscie przez ten czas? Czy blokuje cie na wszystkich frontach i nie chce nawet rozmawiac? Mozesz cos napisac na ten temat bo to tez wazne. Czasem trzeba odejsc, zeby moc znowu wrocic. Co prawda to nie jest jej pierwsze odejscie, a wiadomo, ze im czesciej sie to zdarza tym wieksze prawdopodobienstwo, ze juz nie wroci - ale wyjatki sie zdarzaja.
Tyle osob juz sie tu wpisalo ale Ty do niczego sie nie ustosunkowujesz. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńBoisz sie przyznac nam racje bo w glebi serca wiesz, ze taka jest wlasnie prawda.
Charaktery, ktore do siebie nie pasuja. Jak Ty to widzisz?
Jestes najblizej i znasz wszystkie szczegoly. Jakie jest twoje zdanie na temat waszego zwiazku-juz-nie-zwiazku?
Bo pisanie na okraglo, ze ja kochasz to perspektywicznie nie wystarczy.
Na wstępie, w pierwszym poście i w jednym z komentarzy pisałem już o tym... Nie boję się przyznawać racji nikomu. Cały ten Blog, wszystkie dotychczasowe posty są moim rachunkiem sumienia... Przewrotny nick "Rycerz" jest daleki od właściwego określenia mnie w związku. Nie walczyłem wystarczająco, nie szanowałem odpowiednio, nie Pokazywałem miłości często... wina jest moja. Znam moją Ukochaną. Bardzo dobrze. Wiem że jest ambitna i powinienem był zacisnąć zęby, uzbroić się w cierpliwość i jeszcze trochę poczekać...
UsuńJak widzę nas? Nie znam osoby innej na świecie z którą rozumiałbym się lepiej. I wiem że ona też ceni mnie za to co we mnie dobre bardziej niż da się to opisać. Wiem że płacze, że cierpi podobnie jak ja. Ufam że Kocha. że uciekła widząc moje cierpienie i nadal nie potrafiąc skupić się na przyszłości. że zrobiła to dla nas... liczę że to nie koniec...
"uciekła widząc moje cierpienie" ?
UsuńAle tak sie nie zachowuje dorosla osoba ktora kocha. Czy Ty aby nie dodajesz do rzeczywistosci kupe iluzji. Jezeli obie strony naprawde i szczerze cierpia, to probuja za wszelka cene szukac wzajemnie rozwiazania, a nie biora duppppe w troki i uciekaja. Nawet jesli beda to rozwiazania dalekosiezne i dlugodystansowe. Ale masz wtedy chociaz jakas wizje przyszlosci. Rozmowa i okreslenie sie to podstawa. Natomiast ucieczka i brak powaznej rozmowy z jasna perspektywa na przyszlosc, to dla zwiazku mega kleska.
I ona przez tyle lat bycia z toba razem, nawet raz nie powiedziala, ze chce miec z toba dziecko, ze chce zalozyc z toba rodzine? Tylko kariera, kariera, kariera?
OdpowiedzUsuńRozmowy o przyszłości zaczynały się od słów: "najpierw studia, potem reszta". I na tych słowach się kończyły. Próba dochodzenia tej "reszty" prowadziła do kłótni o teraźniejszość... Myślę, że to nie wynikało z braku miłości tylko ze strachu o tempo, że ja będę chciał ponaglać, że koncentrując się na planowaniu przyszłości nie będzie perfekcyjnie realizować tego co jest tu i teraz, że nie da się żyć jednocześnie w dwóch rzeczywistościach: obecnej i przyszłej.
UsuńA ja uwazam, ze twoja dziewczyna ma jakis problem ze soba. Jakas traume na planowanie. Inaczej nie pojmuje jej sposobu myslenia. A zachowania to juz w ogole. Zeby facetowi przez 9 lat truc ciagle o jakiejs "reszcie" i nie byc w stanie na spokojnie i powaznie porozmawiac o przyszlosci. Trudno sie dziwic, jak ona nawet nie potrafila porozmawiac o nastepnym urlopie. Nikt normalny sie tak przez lata nie zachowuje. Podziwiam twoja cierpliwosc do niej. Ona jest dla mnie jakas zaburzona.
OdpowiedzUsuń