środa, 22 lutego 2017

*22.02.2017 pierwszy dzień po

Co czułem? Rozpacz. Wszechmocną, przepotężną, głęboką, mroczną rozpacz... Nie czułem pustki tego dnia. Nie byłem w stanie jej czuć mając głowę pełną szalonych myśli. Organizm żył na wyjątkowych obrotach: na przemian szybkich i wolnych. Serce waliło usiłując wyrwać się z klatki żeber, dłonie drżały, w oczach robiło się ciemno... żadnych potrzeb fizjologicznych: brak łaknienia, pragnienia, nie działały zmysły smaku i powonienia, ciężka pierś ledwo pozwalała oddychać. Czułem się tak, jak być może czuje się zwierzę prowadzone na rzeź. Trwanie tu i teraz wydawało się kompletnie pozbawione sensu w sytuacji gdy koniec wydaje się nieunikniony. 
Co może pomóc? Jak ukoić ból? Do kogo zwrócić się o pomoc? I dlaczego, do jasnej cholery, byłem tak ślepy by tego nie przewidzieć?
W sytuacji, w której się znalazłem pewnie było wielu. Bólu straty kogoś, kogo kochało się nad życie nie da się porównać z żadnym innym rodzajem cierpienia. Natłok myśli pojawiających się i znikających po zastąpieniu innymi jest jak szarańcza wyżerająca mózg... 
W chwilach takich jak ta, chce się całemu światu wykrzyczeć swoje cierpienie, chce się płakać najgłośniej jak to możliwe w nadziei na litość tych, co ten płacz usłyszą. Podobnie jak ludzie zmagający się z postępującą i nieuleczalną chorobą udają się do szarlatanów, uzdrawiających dotykiem bioenergoterapeutów czy innych lekarzy bez dyplomów w nadziei na cud, tak i ja próbowałem chwycić się tego, w co w gruncie rzeczy nie było mi bliskie. Zacząłem się modlić. 
Nie była to żadna ze znanych komuś modlitw, to raczej błagalne wołanie do Stwórcy, próba targu: Boże, spraw by to nie był koniec, zrobię wszystko co zechcesz.... litania rzeczy które mogę zrobić, lista tego co mogę poświęcić za boską interwencję była długa...naprawdę przerażały mnie moje myśli... 

Pytanie: czy Bóg słyszy? Czy jest skory do tego rodzaju wiązanych transakcji?
Potężny prąd z myśli wypłukiwał z mej głowy tysiące zapomnianych zdarzeń, chwil, uczuć... W tej umysłowej agonii jak przed śmiercią przed oczami staje wszystko co w życiu doświadczysz, czego dokonasz, co stworzysz... 
W tych próbach modlitwy brak było wiary i nadziei. W strumieniu tego, co płynąc z nieznanego źródła zalewało mój mózg znalazł się też wiersz który dawno temu, w szkole średniej, napisałem podczas wakacji. Wiersz który krzyczał, że modlitwa jest dobra tak samo jak placebo. Bóg nie podejmuje się takich gier.



Inwentarz lub areał


A może zagrać z Bogiem w karty?
o Raj...?
Wygrywasz - Raj jest Twój,
przegrywasz - dołączasz do Upadłych.

Ktoś powie: "Absurd! Bóg nie może grać w karty!"
A ja wam mówię że Bóg może wszystko
a w karty grać nie chce
bo niezależnie od wyniku
TRACI



 Ostatnie słowo towarzyszy mi do dziś. Poczucie straty jest gorsze niż wszystko inne: uderzenia gorąca, duszności, drgawki na całym ciele. Poczucie straty i strach o to co dalej nie pozwalają spać. Tej nocy nie spałem wcale...


12 komentarzy:

  1. Po pierwsze, fajny wiersz, podoba mi sie.
    Piszesz:
    Nie walczyłem wystarczająco, nie szanowałem odpowiednio, nie Pokazywałem miłości często...
    No, chyba tu zawaliles. Jak tych rzeczy nie ma to latwo o rozluznienie zwiazku i rozstanie. Dobrze ze to widzisz, jakze wkurwiajace jest to jak ludzie mysla ze on czy ona jest moja/moj i tak juz bedzie na wieki wiekow wiec moge szturchnac, kopnac, nazwac jakims epitetem, olac, wogole wakacje. Przy braku staran, bliskosci i ciepla latwo o zlosc i irytacje, bo z reguly sa to rzeczy ktorych potrzebujemy bardziej niz nam sie wydaje, a jak ich brak to jestesmy sfrustrowani i sie wyzywamy z byle powodu na odpowiedzialnym. Czasem nawet nie wiemy ze powodem jest brak czucia sie kochanym. Jest roznica miedzy tym ze niby wiemy ze ktos nas kocha a tym ze to czujemy. Jesli sie tego nie czuje to cos jest nie tak. Byc moze jej zlosc to jakby wiadomosc: 'jak chcesz planowac cokolwiek jak nawet nie czuje ze mnie kochasz?'
    Piszesz ze odeszla widzac Twoje cierpienie. Mozesz sie nie zgadzac ale wg mnie to sie kupy dupy nie trzyma. Jesli kogos kocham i widze jego cierpienie to odejscie nie jest opcja. Staje na glowie by cierpienie zlikwidowac i jestem przy nim dzien i noc. Az do skutku. Albo, jesli rozwiazanie nie jest mozliwe to siadam do rozmowy i mowie kochanemu ze musimy sie rozstac bo sie nawzajem unieszczesliwiamy i wole by byl szczesliwy z kims innym bo kocham i nie moge patrzec jak sie ze mna meczy. A ona poprostu odeszla. Wyrzucila Ci, ze 'jestes ciagle niezadowolony, a ona robi co moze'. Jesli juz to wlasnie to jest powodem odejscia. Nie jest szczesliwa, meczy sie, zwiazek jest ciezka orka, ciagle pod gore, a to znak ze nie dziala jak powinien. Wiec albo nie kocha i ma Cie dosyc albo byc moze kocha ale sie wypalila. Poddala sie, nie wie juz co ma robic by bylo dobrze. Molosc tez moze sie wypalic jesli jest wciaz wystawiana na probe. Moze nie jest latwo Cie kochac? Moze jest to syzyfowa praca?
    Jedno jest pewne, jesli nadal chcesz by planowala z Toba przyszlosc to sorry, ale jestes niepowazny. Aktualnie nawet terazniejszosci nie ma. Do tego doszlo. Jej odejscie powinno byc wystarczajaco jasne. Teraz to o terazniejszosc przydaloby sie powalczyc, zapomniec o przyszlosci i skupic sie na tu i teraz. Jesli ponownie wspomnisz plany na przyszlosc to kaplica. Wyluzuj, na cholere Ci przyszlosc? A co bedzie jak jutro padniesz trupem? I co Ci z przyszlosci? A tymczasem tracisz terazniejszosc. Jakbys teraz, odpukac, lezal na lozu smierci to bys zalowal ze kiedykolwiek pomyslales o przyszlosci a nie szanowales tego co masz. Zycie leci Ci przez palce bo martwisz se tym co i jak bedzie. Dupa blada bedzie bo przyszlosc zaczyna sie w terazniejszosci, ktora marnujesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję... jest o czym pomyśleć

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie- kieruję moje słowa do tych dołujących- dajcie sobie siana.Autorze- jest szansa i mówie to z pełnym przekonaniem. Równowaga w waszym związku została zaburzona.Ty już raz byłeś w jej głowie i pozostaje jeszcze raz wywołać te same uczucia i emocje. Są na to mechanizmy psychologiczne.To nie …żałosne- bo też tak sądziłam i uważałam,że skoro muszę uciekać się do sztuczek,żeby odzyskać męża to znaczy,że nie łączyło nas to co sądziłam- porozumienie dusz.
    Rycerzu- w skrócie powiem ci- żebym była wiarygodnie jak było u mnie.
    Udało nam się chociaż też mówili...sama miłość nie wystarczy- nie pasujecie do siebie, sama się zastanawiałam czy nie łączył nas tylko seks...lepiej teraz niż później póki nie macie dzieci, itak by się posypało..a resztę dopowiedziała wyobraźnia.
    Mam 32 lata jestem 2 lata po ślubie, pewnego dnia usłyszałam od męża,, ja już tego nie czuję”.
    Nie raz…kilkanaście razy w różnych okolicznościach….miał inny głos kiedy to mówił, nie znałam go… Wyprowadził się. Czułam się jak pies wrzucony do rowu z jadącego auta- a właściciel nawet się nie obejrzał. Jak kopnięty pies który łasi się do właściciela…bo tylko jego ma.Logiczne tłumaczenie, chęc naprawy…modlitwa…Jeśli ktoś mi kurwa powie,że serce nie może boleć z miłości- to odpowiem,że moje po prostu pękło. Nie piłam, nie biłam…starałam się być wyzwaniem…nie zdradziłam- bo to bym zrozumiała. Zniszczyłam go –odszedł- nic z tych rzeczy
    Uznałam,że to on ma problem, że powinien się leczyć- zostawił żonę. Całe lata utwierdzał mnie w przekonaniu,że jestem tą jedyną. Wierzyłam…a nagle bez głębszego powodu- nara- radź se…zostałam z psem, wstydem…żalem,złością i myślami samobókjczymi. Dopowiadałam sobie historie.
    Logiczne argumenty nie skutkują bo to się dzieje na poziomie emocji…
    Zaczęłam oglądać filmiki na yt…uświadomiłam sobie,że nie traktowałam go jak partnera- tylko jak dziecko, nie czuł się mężczyzną…byłam tak zwaną ,, needy’’.(dodam,że wychowałam się bez ojca i niewiele wiedziałam o tym jak powinno wyglądac małżeństwo- tata zostawił mamę z 2 dzieci- i ze mną w 7 miesiącu…dla innej kobiety)
    1. Kup sobie w aptece ziołowe tabletki LAbofarm na uspokojenie- poprawiają nastrój jak po ½ browara i nie zamulają są bez recepty za około 6 zł.
    2. Obejrzyj filmiki! I nie to nie jest reklama , bo to jest za free i ogólne ma sporo subskrybentów
    3. Ten facet jest trenerem osobistym, nie korzystałam z jego usług bo to około 200 zł przez skype- też pracuję w szkole i mi szkoda kasy ;)ale on zna różne mechanizmy i u mnie się sprawdziło, obejrzyj też inne jego filmy i sobie uświadomisz wiele rzeczy
    https://www.youtube.com/watch?v=wr72F8zZq6s
    https://www.youtube.com/watch?v=6HkFqti__1k
    https://www.youtube.com/watch?v=KP5ybYPSzeQ

    Jest wiele takich filmów na yt wystarczy wpisać,, jak odzyskać dziewczynę’’- niektóre trwają po 40 min.
    W najgorszym razie twoja laska, za 2 miesiące uświadomi sobie co straciła i zechce wrócić, bo lepszego nie znajdzie a te uczucia które macie sa nie do powtórzenia z bagażem doświadczeń także mam nadzieję,że nie zrobi tego, że musi znaleźć innego,żeby docenić to co było.
    Na twpoją korzyśc przemawia fakt ,że ona w pewnym stopniu jest zalezna od ciebie-musi posmakować czegoś innego dla kontrastu…
    Jest trochę królową dramatu a trochę księżniczką, musisz odzyskać jej szacunek.
    Ja posłuchałam tych rad…z filmików, obejrzałam inne,..czego faceci nie znoszą w kobietach…czego unikać, na co zwracać uwagę.
    Popełniałam i wciąż popełniam masę błędów, ale wrócił widząc ile się zmieniło, poczuł zagrożenie. Nigdy nie było między nami tak dobrze, drobne gesty, przestrzeń dla niego.Moje działania powodują,że on staje się takim jakiego go pragnę…nawet nie przypuszczałam,że tak to działa, mało się kłócimy.Chociaż kiedy koło niego leżę….nie mogę zapomnieć….
    Powodzenia. A rady typu- nie pasujecie do siebie mówią ludzie którzy po prostu nie umieli rozwiązać problemu, skulili ogon i wypad i próbują znaleźć wytłumaczenie- że tak musiało być, wyboru nie mieli. Gówno prawda- co innego po miesiącu znajomości. Co innego u was- to tylko kryzys, zachowaj spokój!!!!jestem z tobą;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo bardzo dziękuję. Potrzebowałem takiego komentarza! już chyba nic bardziej dodającego wiary i nadziei nie usłyszę i nie przeczytam dziś.
    Jeszcze raz dziękuje Tobie i wszystkim czytającym i komentującym...

    OdpowiedzUsuń
  5. I Ty naprawde nie wiesz dokad ona sie wyprowadzila?
    A macie jakis sporadyczny kontakt, czy nic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedzi w kolejnym poście...

      Usuń
    2. Cześć, to ja od tego męża, dzięki, że odpisałeś, ale proszę cię- pamiętaj o tych tabletkach!!! Potrzebujesz dystansu- pomogą.Przepraszam za błędy, ale mam mało czasu.
      Na początek powiem ci tyle- nikt nie chce tego co wciska się mu za darmo. To dotyczy każdej sfery życia.Nie wciskaj siebie. Ona musi wrócić ze skruchą i poczuciem wdzięczności- musi cie szanować za to,że zachowałeś klasę. Nie wydzwaniaj do jej rodziny i się nie ośmieszaj, bno zacznie kłamać i opowiadać historyjki, potem nawet gdyby chcaiła odnowić relację to wstyd przed rodziną jej nie pozwoli.Mam nadzieję,że obejrzałeś te filmiki polecam tobie i innym.
      Może nie piszesz nam wszystkiego i ok- to zrozumiałe- piszesz tyle ile chcesz żebyśmy wiedzieli..nic o matce twojej córki.Z drugiej strony pewne rzeczy są skutkiem, ale nie wciskaj winy sobie- bo to ona nie postąpiła ok. Ja rozumem gdybyś ją zdradził, wziął 100 tys. kredytu w Providencie.Postąpiła perfidnie- dając ci ,,okres próbny’’- którego sama nie przeszła.
      Jest jakieś inne dno i ty racjonalizujesz…a to,że użyłeś niewłaściwych słów, a to że naciskałeś.
      Dupa!!! Nie jedna dała by się pociąć za faceta myślącego o życiu. Poświęciłeś mega dużo, przeprowadzka, kupno mieszkania. Jeśli nie było argumentów typu- mieszkanie będzie moje a ty będziesz gościem moja miła- to nie dorabiaj ideologii. Ciągnęła z cyca a jak się coś nie spodobało to nara…Ciekawe jak by traktowała przysięge, na dobre i na złe w zdrowiu i w chorobie…uczciwość…i że cię nie opuszczę. To cecha i skłonnośc osoby…jest niedojrzała, ale spokojnie- dojrzeje.Jednak ja wierzę, że dziewczyna ma taki etap i naprawdę staram się ją zrozumieć…i rozumiem.
      Na początku mojego związku studiowałam w Poznaniu. Czasami wstawałam o 4 rano na pociąg, na małym tapczanie w pokoju mojej mamy leżeliśmy objęci, bez seksu do 3 nad ranem,…stringi wrzynały mi się w tyłek;) byłam z nim mega szczęśliwa- euforia. Jednak życie akademickie, ciekawe osoby, wszystkie drzwi otwarte, przepych…czasami zastanawiałam się, czy on mnie nie ograniczy, nie przytłoczy, miałam tyle możliwości, pojawiały się nawet myśli,że jeśli tak się stanie to bez wahania odejdę do…lepszego ekscytującego świata- bo to moje życie…on mi nie zaoferuje tyle co sama wywalczę.Studia były ciężkie- filologia angielska. Pomógł mi przetrwać. Po magisterce (też sudiowałam 2 kierunki)ten błyskotliwy świat się skończył – odpowiadalo mi to weszliśmy na inny etap…też byłam szczęśliwa- ale role się odwróciły.
      Nie byłam przyklejona…uzależniona od faceta, mam zajebistą pracę, ciekawe rzeczy i wyzwania. Chciałam natomiast obiadów…wspólnych spacerów. Tak jak do tej pory,. On dużo pracował dla nas…i nie zauważyłam,że nie relaksuje go to co mnie, że już nie cieszy to co dawniej, nie był już chłopcem tylko meżczyzną.Zamiast przemyśleć strategię, postawiłam się w pozycji ofiary, potrzebującej, wymuszającej, obwiniającej- poczuł,że się dusi. Nie był szczęśliwy. Odszedł. Mimo,że przysięga, że nic takiego się nie stało…że kochałam….nie było negocjacji rozmów i walki.
      Nienawidzę siebie za to jak pisałam błagalne maile, jak obiecywałam, że zrobie wszystko, że przemyślałam, że zmienię. Wymuszałam i szantażowałam, paląc fajki pijąc alkohol…
      Jedyne czego nie zrobiłam to nie klękałam-Boże !!! jak to brzmi- ale co ja pierdole, gdyby było trzeba i wiedziałabym,że to coś da to bym uklęknęła…rozumiesz? Prosząc przed mężczyzną..który mnie nie chce … łasząc się. To jakiś mechanizm w głowie- tak jak mają kobiety bite- limo pod okiem, cierpienie i wstyd, ale na zakupy pod rękę z mężusiem- zrobił to bo musiał…ja jestem winna.

      Usuń
  6. Dalsza cześć, bo wyszło mi za długie;)
    Mówiłam nawet ,że jeśli kogoś ma to wybaczam mu zdradę…całym sercem i nigdy o tym nie wspomnę. Taaaa a w mózgu miała bym nie wiem co…rozkładając nogi. Wiesz twoja kobieta- bo dalej jest twoja jest skomplikowana jak my wszystkie, ale musi mieć napędzonego stracha przy tyłku i doceni co ma,Zuch chłopak z ciebie i nie prosiłeś o krokodyla tylko o normalne życie- do czego masz prawo. Ona musi dojrzeć, liznąć życia- wielu facetów to popaprańcy. Ty wyróżniasz się poziomem- drugiego takiego nie tak łatwo znaleźć. Nie powtórzą się motylki jak z tobą. Pamiętaj jednak,że była mega młoda jak weszła w poważny układ który trwał długo, może mieć niedosyt co jest poza tym wszytkim…znaki zapytania…czy to najlepsze. Ale to dlatego,że poprzewracało się w dupie.
    Nie doceniamy tego co mamy dopóki nie stracimy. Więc doradzam ci cierpliwośc i dystans dla niej- ostrzegam jednak. Z czasem w twoim umyślę zaczną się pojawiać nie myśli tęsknoty tylko pytania- czy łączyło was szczere uczucie skoro okazała się taka.No i w końcu moment w którym jestem teraz ja. Nigdy nie było tak dobrze, tęsknię za nim, myślę, patrzy na mnie z podziwem…jest jedno ale…..no właśnie.Mój mąż ode mnie ODSZEDŁ…nie każda kobieta może to powiedzieć. Ja niestety tak. Złamał przysięgę nie naprawiał…zrobił to z egoizmu i nie myśląc o mnie- doradzał mi znalezienie innego faceta- gdy ja jeszcze kochałam…widząc moje łzy. Czy to ostatnia taka trauma w moim życiu?
    Czy to się nie powtórzy z innej przyczyny?> trwam i wierzę,że najgorsze za nami, znam nawet ludzi po rozwodzie- którzy się zeszli…Związki są pojebane równo i nie ma wzoru- hardcore i życie naprawdę.,ale kiedy jestem sama…jest cicho w mieszkaniu…paterze przez okno wiem,że skoro wystarczyły bodźce żeby odszedł a potem wrócił…to czy nie żyję na bombie?Czy ty nie będziesz żył?
    Szczerze- myślę,że nie- sparzy się i zobaczy,że będzie miała wobec ciebie dług wdzięczności. Uświadom sobie wszystkie błędy, pooglądaj te filmiki od tych trenerów osobistych- poczujesz się lepiej, czas zleci. Jeśli masz kase to możesz się skontaktować z tym Marchelem…przynajmniej będziesz wiedział,że nie jesteś bezczynny.Spokój i brak gwałtownych rzeczy- wychodż do ludzi, nawet na zakupy w markecie.i pamiętaj telefon+%= Zło
    Będę dalej czytała twojego bloga- masz niezłe zadatki na pisarza;) podobno w nieszczęściu powstają najlepsze utwory!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisałaś że mam zadatki na pisarza... cóż mogę powiedzieć? Dziękuję za uznanie...

      Usuń
  7. Łatwo powiedzieć “kocham”. Ale trudno jest być z kimś blisko. Trudno powiedzieć “tak, to Ciebie chcę każdego kolejnego dnia”. Trudno znosić kłótnie. Trudno poświęcać swój czas. Trudno otwierać się przed drugą osobą. Trudno złapać za rękę i powiedzieć “chodź, razem damy radę”. Bo to właśnie o to chodzi. O to RAZEM. Musisz być z drugą osobą blisko. Razem. Musisz wiedzieć, ze nie zaśniesz, dopóki nie będziesz miał pewności, że ona wróciła do domu; ze jest bezpieczna. Musisz umieć coś poświęcić. Czasem niewiele, a czasem sporo. To trudne. Trudno rezygnować z czegoś z dnia na dzień. Ale jeśli trafisz na właściwą osobę, będziesz wiedział. Że warto zrezygnować ze wszystkiego. Warto być razem. Bo w życiu pojawia się taki moment, kiedy przestają Cię bawić męskie wyjścia na piwo i zakupy z przyjaciółkami. Chcesz spokoju. Chcesz odpocząć. Trudno znaleźć kogoś, z kim będziesz mógł odpocząć. Nie mówić nic. Złapać za rękę. Zamknąć oczy. I pomyśleć “mam wszystko”.

    OdpowiedzUsuń
  8. 17:23
    "Ona musi dojrzeć, liznąć życia- wielu facetów to popaprańcy"
    Jestem prawie pewna, ze Twoja Milosc tez tak o Tobie mysli, moze jedynie nieco lagodniej "popaprany inaczej" bo nie ma jednoznacznej definicji na "popapraniec" I to nie swiat jest dziwny, a ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ale proszę- nie przypisuj mi złych intencji. Chodzi mi o to,że każdy ma określone potrzeby- dziewczyna Rycerza- też, do tej pory je zaspokajał mniej czy bardziej, przywykła do pewnych standardów, które wydają się naturalne i logiczne. Nowy mężczyzna nie musi jej zagwarantowac tego standardu- a zupełnie coś innego- coś na czym jej nie zależy. Coś czego żadna kobieta nie potrzebuje/ nie chce.Np. koleżanka z mojej pracy od 2 lat umawia się z facetem. Jest ok, mieli razem zamieszkać- w końcu są okolo 30, nie chcą ślubu.Początkowo się zgodził a potem wprost powiedział- zależy mi na tobie, kocham cię, ale nie ma jak u mamy. Nie musimy życ razem żeby budowac nasz związek. Jest dobrze jak jest. W domu rodziców niczego mi nie brakuje a póki nie wyganiają...
      Dodam,że to menager w Orlenie.
      O bycie takim popaprańcem- miękką cipą- bo ona potrzebuje go na co dzień, żeby nie bac się napić lampki wina- bo się nie spotkają ( mieszkają z 10 km od siebie i ona albo on dojeżdża)Inna znajoma prowadzi kuesy przedmałżeńskie. Sama jest żoną od 25 lat...sa przyjaciółmi. Powiedziała mi- czasami zmieniamy na lepszy model, ale cech wczesniejszej osoby szukamy w nowym partnerze...tyle,że bez wad i deficytów.Z czasem okazuje się,że to inny człowiek...nie tego szukamy. Czasem lepiej naprawić stare rzeczy.Łatwiej i taniej emocjonalnie. Nie bądź pewna co myśli o mnie mąż...Są pewne neutralne formy i respektowane normy.Wszyscy się z tym zgadzają- nieuczciwośc to nieuczciwość a nie ,, uczciwy inaczej''...względem tych norm można określić czy ktoś ma nasrane w mózgu czy nie.Pozdrawiam

      Usuń