czwartek, 23 lutego 2017

*23.02.2017 list do... kota

Kolejny dzień upłynął (o dziwo!) szybko. Potworny ciężar wydarzeń z ostatniej doby, gonitwa myśli, gorączka poszukiwań rozwiązania tej sytuacji - to wszystko zaburzyło moje poczucie tempa upływu czasu. Każde oko starało się być zegarem wodnym, zepsutą klepsydrą z której kropla po kropli wycieka słona woda... Ale poza tym, nie pamiętam tych upływających sekund, minut godzin... 
Z letargu (bo nie może być mowy o śnie) wybudziłem się po kolejnej, nieprzespanej nocy... Zostałem stalkerem.
Napisałem drżącymi dziesiątki, setki sms do Ukochanej. Starałem się używać najpiękniejszych słów, składać najznamienitsze zdania, przesycać każdą wiadomość emocjami, przelewać na ekran jej smartfona najmocniejsze i najcieplejsze uczucia... Targany wyrzutami sumienia, wściekłością na siebie za to, ze tak spieprzyłem sprawę, że w debilny sposób uciekałem przed Nią zamiast rozmawiać, przeprosić za każdą kłótnie, obsypać kwiatami i całować jej stopy... 
Wiem że wina nie leży tylko po jednej stronie. Wtedy jednak myślałem właśnie w ten sposób.

Z szacunku do Niej, do siebie i do czytelników tego bloga nie zrobię tego, co pewnie byłoby najbardziej czytelne: nie przeleję tu treści całej korespondencji. Pomijam, że post byłby baaaardzo długi, ważniejsza jest prywatność. Jej prywatność, moja jest mniej istotna, w końcu jesteśmy tu... razem.... co, czytelniku?

Pierwsza wiadomość jaką napisałem miała być odpowiedzią na zarzut mojego zamknięcia się, brak kontaktu, brak szacunku...  Nie należała do najdłuższych:

Przez 9 lat byłaś moją jedyną Przyjaciółką.
Wszystkim co miałem...
Naprawdę nie było mi łatwo. Bałem się co dzień czy znów
nie powiem / zrobię czegoś, co pogorszy relacje między nami.
Przepraszam za to, że ten brak kontaktu między nami 
wyglądał jak brak szacunku, zainteresowania czy może
pogarda dla Twoich sukcesów i osiągnięć.
Bez względu na to jak było zawsze Cię kochałem.
Czekałem na czas kiedy znów wieczorem położysz głowę
na moim ramieniu i nie umiałem pokazać, że tego potrzebuję.
Przepraszam.


Odpowiedzi nie było. Ani na tą ani na wiele innych wiadomości. Czasem odpisywała. Sucho. Krótko.W sposób który dawał mi do zrozumienia, że naprawdę Rycerskości we mnie jest tyle co farszu w najtańszych ruskich pierogach z supermarketu. Nie mogłem się też oprzeć wrażeniu, że odpisywanie miało też na celu sprawdzenie czy żyję, czy nie zrobiłem czegoś głupiego.
Czy poza sms robiłem coś jeszcze? Tak... Zmusiłem się do nadludzkiego wysiłku by wyjść z domu na pocztę wysłać na adres jej pracy czekoladki z karteczką "kocham Cię". Zamówiłem kuriera z kwiatami który miał je dostarczyć pod ten sam adres.. 
W końcu  wiedząc, że pewnie jak zawsze pojedzie na weekend do rodziców, napisałem list do... kota.
W wakacje przybłąkał się na podwórko jej rodziców kot - młodziutka urocza kotka... za moją namową już tam została... i była moim ulubieńcem... Wpadło mi do głowy (tej, której stan był tylko umiarkowanie normalny) by pokazać swoją wrażliwą naturę wysyłając trochę kociego jedzenia i list... Może się wzruszy? Może rozbawi? Może pomyśli przez łzy: "wariat... ale kochany... eh, niech no przyjedzie, już dostał nauczkę..."



Kotku!
Pewnie wkrótce skończysz rok, swój pierwszy.
Przed tobą jeszcze wiele szczęśliwych...
Tylko musisz być grzeczna! Zły los czeka niegrzeczne kotki!
Nie musisz być zawsze poukładana...
jak będziesz mieć ochotę na bombki z choinki to baw się nimi, 
nie marnuj życia na nudę.
Tylko musisz być szybka! Szybsza od kapcia!
Dlatego przysyłam ci coś, co pozwoli ci nabrać sił do zabawy...
Pomyśl o mnie czasem.
Poproś Panią by wyścieliła ci kojec jakąś moją koszulką "do drewna",
one są super. Ja czułem się szczęśliwy gdy mogłem je założyć
więc i tobie będzie dobrze.

Trzymaj się mały Kotku!
Przytulaj Panią i nie zapominaj że to ja dałem ci 
pierwszą szmatkę do spania. 


Wolny czas najbardziej lubiłem spędzać przebrany w robocze ciuchy robiąc drewniane meble ogrodowe. Robocze koszulki to były "koszulki do drewna"...

Tak dziwne pomysły jak pisanie listów do kota mogą przychodzić do głowy tylko w naprawdę poważnych stanach umysłu... To nie przypadek, że święty Walenty jest patronem zakochanych i obłąkanych.
A jest różnica?

23 komentarze:

  1. Czasem myślę,że jesteś projektem, mimo to ciekawie się ciebie czyta...
    Ktoś tu już napisał,żebyś nie wpychał się ...nikt nie chce nic za darmo.
    Czy sądzisz autorze,że jeśli jest w stanie wyparcia i łatwiej jej przypomnieć sobie tragiczne momenty niż 9 lat to czekoladki cos pomogą....nawet pierścionek z diamentami nie pomoże, ludzie 5 dzieci sie rozstają, mąż zostawia chorą żonę.
    Daj jej przestrzeń niech przejdzie swoje...powrót do siebie to proces a nie jednorazowe wydarzenie, trzeba przejść etapy.
    Osobiście czuję,że masz coś grubego na sumieniu- tylko to ją tłumaczy.
    Jesli tak nie jest to przepraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak szacunku to najgrubsza rzecz jaką mam na sumieniu. Co znaczy że jestem "projektem"?

      Usuń
  2. Stary, poświęciłem cenne 50 minut zycia na czytanie Twoich przeładowanych emocjami przemyśleń i teraz mam prawo Cię je..ać ile wlezie. Odbierz to jak chcesz. Chcesz to sobie potem pochlaj albo skocz w zaspę z dachu. To Cię i tak nie wybieli.

    Ile masz lat w papierach? 19, 20, 21? Bo psychologicznie masz tyle.
    Zastanawiałeś się kiedyś jak ona by to opisała?

    Te Twoje zarzuty do siebie to pocieszanie się. Aż tyle. Jesteś emocjonalnie niestabilny i nie wiem jaki. To widać w każdej linijce Twojego pisania. O jakiej Ty piszesz wrażliwości skoro masz córkę ? ! Zachowujesz się jak nastoletni gnojek. Twoje życie to tylko papierek kolorowy. NIC nie zrobiłeś przez te 9 lat. Płaczesz nad sobą z powodu żalu wypływającego z nawrócenia? NIE ! emocjonalnie jesteś dzieckiem. Człowiekiem niezdolnym do inteligentnej relacji emocjonalnej. Nie byłeś dla niej ani jak ojciec ani jak kolega, tylko jak zabawka. To niezła gierka z jej strony była. Grała Tobą jak mandoliną.

    Ona Cię pokonała. Nawet jeśli jest równie popieprzona to Cię pokonała. Pogrzebałeś się żywcem tymi smssami. Nikt nie lubi jak mu się liże buty. A Ty to zrobiłeś. Kompromitacja któej powineneś się wstydzić sam przed sobą i nigdy nie przyznać że to zrobiłeś.
    Jesteś dla niej jak dziecko ino takie co ją posuwać potrafi.

    Zapier...aj do kościoła skoro obchodzisz "święta" i piszesz o Bogu i Jezusie. Ty jesteś taki katolik jak i ja zanim się nawróciłem ! Je.ać Cię słowami to mało. Ciebie trzeba leczyć, ale z samego siebie.

    Czytaj uważnie bo tu nie wrócę. Mam podobną historię za sobą (na szczęście tylko 2 letnią) z dzieciną 10 lat młodszą. przeczytawszy Ciebie, wiem czego nie zrobić żeby nie pogrzebać swojego wizerunku 10 metrami lodu i śniegu jej myśli.
    Ty w żaden sposób nie byłeś mężczyzną Byłeś pluszakiem z k..sem. Tyle.

    Potraktuj to jako znak byś się nawrócił. Leż krzyżem w kościele, rycz jak niemowlę i błagaj o nawrócenie. Brak mi słów. Założyłeś tego bloga tylko dla usprawiedliwienia własnego ego ! Jesteś turbo egoistą jak i ja byłem. Masz duszę poharataną granatem i nabojami z ledwie naostrzonych patyków.

    9 lat? Ona też jakaś niestabilna. Pod tym względem do siebie pasujecie. Po 3 powinno być wiadomo czy jest między wami głęboka więź metafizyczna czy nie.

    Pan nasz Cię kocha. Zacznij z nim gadać. Tylo u niego możesz być dzieckiem. Adieu. Nie odpisuj bo nie mam zamiaru tego czytać.

    Ja - czyli ten który przeżył w skrócie coś podobnego ale w 2 lata i myślę że dobrze mi tak. Byłem zerem choć dałem jej wszystko co chciała, a teraz będę kimś bo zacznę nad sobą pracować. Żegnaj ino pamiętaj że samobój to szczyt tchórzostwa. Takich wrzucali na cmentarz przez płot bo bramą był zakaz ich wnosić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej...jak ostro...ktoś tu się dowartościował i próbował zrekompensować sobie deficyty. No ale może Rycerz wyciągnie z tego coś dla siebie;)

      Usuń
    2. Tak, ostro, ale trafione w dziesiatke. Moje odczucia sa dokladnie takie same. Pluszak z kutaskiem a nie facet. Ona chyba ma wiecej duppy w spodniach niz Rycerz. Ona potrzebuje faceta z krwi i kosci a nie bajkopisarza z mentalnoscia poetyckiego dziecka. Nie dziwie sie ze odeszla, dziwie sie ze tak dlugo z tym czekala.

      Usuń
  3. No, brak szacunku pieknie dziala w kierunku zrujnowania zwiazku. I wogole kazdej innej relacji. Czy jakby Twoj kumpel Cie nie szanowal to bylby Twoim kumplem? A jak paniusia w okienku jest nieprzyjemna to nie masz ochoty cos powiedziec? Czy lubimy przebywac i spotykac sie z kims kto nas nie szanuje? A jednak serwujemy to sobie w zwiazkach jakby to byl jakis afrodyzjak. Gdybys nie szanowal gdy tak radosnie zaczeliscie znajomosc to by nie doszlo do zadnej randki. Dlaczego teraz nagle brak szacunku ma nie miec wplywu na zwiazek? Nie musimy sie zawsze zgadzac, ale nawet klocic sie mozna z szacunkiem dla drugiej strony. Tak samo jak mozna prowadzic debaty i zaciete dyskusje z szacunkiem.
    Nie wiem czy bedzie chciala wrocic, ja tam nie wracalam do kogos kto mnie traktowal jak traktowano kobiety w XIXw. Ale za wczesnie by to stwierdzic. Bombardowanie ja wiadomosciami to nie jest dobra strategia. Rob jak chcesz, ale jej reakcje mowia same za siebie. Nie robi to na niej wrazenia. Slowa, slowa, slowa.... A jakbys tak randke zaproponowal? Przstan sie plaszczyc, przejdz do czynow. Wyjscie razem na neutralnym gruncie. Nie po to by sie plaszczyc i tlumaczyc ale by wzbudzic pozytywne emocje, byc moze pozwolic jej mowic, wysluchac, przestac sie klocic, pogadac o czyms innym, opowiedz jej cos ciekawego, nie gadaj o problemach, tego sie nie robi na randce. Wiesz najlepiej jak potrafiliscie gadac na poczatku. Wroc do tego. Wtedy to dzialalo bo zyles chwila. I o to chodzi. Reszta sama przyjdzie. Nic na sile.
    I masz jej mowic jak wazny jest jej dotyk, przytulenie, zapach, nie wiem co tam jeszcze. Jesli faktycznie te rzeczy maja dla Ciebie znaczenie to do cholery mow jej o tym, szeptaj jej to na ucho. Moze byc nawet codziennie ale nie musi. Nie badz nudny. Innym razem patrz na nia tak jakby to byla ostatnia kobieta na ziemi a w dodatku seksbomba. Kobiety to uwielbiaja. Mow jej jaka jest sprytna i pomyslowa i bystra i madra. Doceniaj kazdy aspekt. Zrobiles zle - przepros, ale nie plaszcz sie na litosc boska. Nie badz mamalyga ciepla klucha. Ona potrzebuje silnego mezczyzny ktory zadziala. Dlaczego sam nie pojedziesz dontego kotka i nie porwiesz ja na randke. Nie przepraszam, powinienem Ci stopy calowac ale prawie rozkazujaco, stanowczo ale z szacunkiem (!): ubierz sie prosze, idziemy na kolacje. I spraw by nigdy tej kolacji nie zapomniala. Postaw ja na piedestale. Ale jako mezczyzna a nie plaszczka. Ja bym tego oczekiwala jesli facet zawalil. Jakby mi pisal zewne slowa to bym go zbyla. To tylko slowa. Takie przyklady, zacznij od zera (np. randka nr 1) i dzialaj. I nie pytaj czy chce isc bo powie nie. Powiedz ze idziecie, stolik zarezerwowany. Nie wiem kurde, dzialaj poprostu. Niech widzi ze nie proznujesz. Niektore ptaki, mistrzowie zalotow, nie pytaja czy zbudowac gniazdko i nie przepraszaja jak jest do dupy. Poprostu je buduja najlepiej jak moga i pokazuja samiczce. Patrz jaki mistrzu jestem. I samiczka jest pod wrazeniem. Jesli nie i gniazdko jest do dupy to musi sie taki jeszcze co nieco nauczyc i zamiast tracic czas i energie na przepraszanie, probuje jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super końcówka- podoba mi się!
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ale on przeciez zbudowal gniazdko. Pisal o kladzeniu tynku itp. tyle, ze jej to bylo moralnie obojetne - widac ma inne priorytety. Wiec o czym ty tu piszesz?

      Usuń
    3. Nie unikam, jak mi niektórzy zarzucają, odpowiedzi... Jako odpowiedź zamieściłem kolejny post pisząc o tym jak zamierzam budować nowe gniazdo (lub wyremontować stare). I po częsci... sam jestem tym gniazdem do remontu...

      Usuń
  4. Ty taki melancholik jestes, masz tendencje pograzania sie. Wez sie do kupy. I tak jak ktos powyzej napisal, sprawdz czy czasem ona sobie jaj nie robi z Twojego zycia. Za mientki moze jestes. Znajdzie sie facet co zamiast pisac wiersze stanie na wysokosci zadania i tyle ja bedziesz widzial.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, osobiście uważam,że gwałt i pośpiech to najgorsze rozwiązanie- też panikowałam gdy mój mąż odszedłi dochodziło do tematów,że błagałam o spotkanie- rezerwowałam bilety w kinie. On z grzeczności mówił,, może wpadnę’’ i siedziałam wystrojona godzinę. Próby połączeń odrzucał, a jak odebrał to z tekstem,, nic nie obiecywałem’’…miał prawo-a ja wariowałam i wybuchałam z pretensjami.
    Powrót do siebie to PROCES a nie WYDARZENIE. W niej jest dużo złych emocji przez które cię postrzega, inaczej sama inicjowała by kontakt.Ona jest najedzona jak w 2 dzień Bożego Narodzenia a ty jej wpychasz jeszcze bezy rozumiesz?Jak w tym polskim filmie ,, Dziewczyny do wzięcia’’ kiedy siedzą w barze i ta jedna która nie lubi kremu sułtańskiego dostaje kolejną porcję i ją sobie w musza- taką mine ma twoja dziewczyna
    https://www.youtube.com/watch?v=I3nG5sByXm8
    Najważniejsze -sam mówisz ,że nie okazywałeś jej wystarczająco szacunku. Musisz z dystansu zrozumieć, że teraz też tak robisz,, bo TY chcesz już, od razu, bo TY się źle czujesz i ma być po twojemu’’ Udowodnij, że coś przemyślałeś…napisz jej,że jeśli potrzebuje przestrzeni to ok, ale niech da ci od czasu do czasu znak jak u niej…i zaoferuj pomoc jeśli czegoś potrzebuje…i czekaj…daj jej zatęsknić. Wspierałeś ją tyle czasu będzie jej tego brakowało. Nie płaszcz się, bo uznają ciebie za desperata- w rodzinie i zaczną ją wspierać w wyborze- a to już kaplica. Brak szacunku ma różne wymiary w nerwach czasami mówimy rzeczy abstrakcyjne- druga strona o tym wie.Jeśli się nie znęcałeś psychicznie to nie rozumiem- ona tez nieraz wykazała się brakiem szacunku a to w związku można wyeliminować.
    Z tym projektem chodzi o to,że niektórzy ludzie tworzą blogi i kanały na yt, ludzie się angażują, wypowiadają a wszystko po to żeby sprawdzić odbiór i mieć inf zwrotną o targecie .Potem z dnia na dzień temat/kanał bez uprzedzenia znika.Po prostu sam mówisz o wielkiej miłości, ale nic o matce swojego dziecka….a ty już jedną traumę w zyciu przeszedł łeś…. Nic jak inni postrzegają wasze rozejście się- nie wiem , może trzymasz to w taemnicy przed wszystkimi.Piszesz świetnie, super metafory, ale brakuje w tym merytoryki jak w postach na początku.
    Np…podróżowaliście, zabieraliście /odwiedzalisci e często twoja córeczkę…kupiłeś mieszkanie. A jesteś nauczycielem wtf? Z czego to opłacałeś…alimenty, życie…przepraszam jeśli to zbyt osobiste.
    Jeśli jesteś nauczycielem dyplomowanym (nie jestem pewna- bo masz chyba około 34 lat)to więcej niż 2800- 3 tys na ręke nie miałeś, odjąć wynajem, paliwo, opłaty na córeczkę, alimenty, rachunki i życie, altany itp. jak udało ci się zaoszczędzić? …
    Ludzie różne rzeczy ci tu sugerują, nie odnosisz się co zrobiłeś a czego nie…bo np. nie czujesz się na siłach…Odpisuj proszę każdemu kto ci coś doradza- nie po to ludzie piszą,żebyś ich olał.
    Pozdrawiam!!! Dziś piątek- mam oscypka z Zakopanego- zjem za twoje zdrowie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uh... dużo. Ale odpisuję. Pewnie nie na wszystko.
      Co do kasy mam to szczęście że dałem się poznać przez te lata jako dobry nauczyciel i od zawsze pracowałem w dwóch szkołach. Dorabiałem też na korepetycjach. Z prawie dwóch etatów mam ok 5000 więc wystarcza nawet na to by odrobinę odłożyć. Może nie zawsze tak będzie? Odpowiedź na KAŻDY komentarz jest trudne. Czasem nie wiem jak się odnieść, ale gdy postawione będzie pytanie wprost o coś, to odpowiem. Natomiast co robię teraz, piszę w kolejnym poście. I teraz właśnie z tym większą uwagą będę śledził komentarze w których (mam nadzieję) ktoś zechce powiedzieć czy robię dobrze, czy znów coś pieprzę...
      Smacznego oscypka!

      Usuń
  6. Kupno biletow do kina nie dziala na faceta, z facetem trzeba inaczej, ale na kobiete moze zadzialac. Choc kino w tym przypadku to nie bardzo. Kobieta i facet reaguja na zupelnie inne bodzce, nie da sie przeniesc strategi wobec faceta na kobiete.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Wpadło mi do głowy (tej, której stan był tylko umiarkowanie normalny) by pokazać swoją wrażliwą naturę"
    Ty chyba masz problemy z postrzeganiem ...bo ja mam wrazenie, ze ona wlasnie z tego powodu ma ciebie dosyc. I sobie poszla.
    I tez uwazam - jak ktos wyzej juz napisal - ze majac szacunek dla naszych wypowiedzi powinienes na kazda zareagowac. To niepisana regula komunikacji (tez pisemnej). Tymczasem olewasz wiekszosc naszych wpisow tak samo jak olewales przez 9 lat potrzeby twojej Milosci. Jestes przynajmniej w tym olewaniu autentyczny (sic!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " I tez uwazam - jak ktos wyzej juz napisal - ze majac szacunek dla naszych wypowiedzi powinienes na kazda zareagowac. To niepisana regula komunikacji (tez pisemnej)."
      A kto powiedział że nie reaguję? Jakiej reakcji się spodziewasz? Dziękowałem już wszystkim za komentarze, określiłem cel tego bloga... Z jednymi komentarzami się zgadzam, z innymi nie... nie zawsze mam czas i siły by odpisać. Nikogo nie zmuszam do pisania komentarzy w końcu. Bardzo mnie cieszy odzew, drażnią mnie czasem słowa które są zwyczajnie niegrzeczne choć ja nikogo tu obrazić nie chciałem. To nie jest koniec bloga. Na razie opisałem historię tak, jak pamiętam. Dzięki komentarzom przyjdzie czas na wnioski i już od dawna wiem, że popełniłem masę błędów... Bycie "miętkim" to nie jest dobra strategia, bycie wrażliwym nie opłaca się długoterminowo... wiem o tym ale, do jasnej cholery, próba wicia gniazda nie jest niczym miękkim. Nie jestem paniusią w męskiej skórze jak mogłoby się wydawać...
      Raz jeszcze dziękuję za komentarze.

      Usuń
  8. Umiesz pisac, ale nie potrafisz prowdzic blogowego dyskursu. I Twoje dziekowanie za nasze pisanie to wlasnie ta cecha, ktora cie moze w oczach Twojej Milosci dyskwalifikuje. Ktos kto nie potrafi dyskutowac, rzadko kiedy ma "dupe w spodniach". Tak pokazuje zycie.
    Umniejszyc czyjas wartosc - potrafisz, nie szanowac - potrafisz, zamknac sie w sobie - potrafisz, byc wulgarnym w slowach - potrafisz (o tym wszystkim sam pisales). Nie potrafisz natomiast prowadzic konkretnej i rzeczowej rozmowy, opartej na argumentach i faktach. Ani tu tego nie potrafisz, ani w zyciu tego nie potrafisz.
    Nie, nie chce cie obrazic.
    Uwazam jedynie, ze tak jak i w zwiazku, tez tutaj brakuje ci dociekliwosci zeby sie czegos dowiedziec czy zeby cos przeboksowac jako twoje. Wiele tracisz nawet o tym nie wiedzac. Ktos daje ci impulsy,swoje przemyslenia, a ty zanim zaczac drazyc, pytac, prosic o wytlumaczenie czy wyjasnienie...dziekujesz.
    To ja dziekuje za takiego faceta :)
    Za to potrafisz pisac listy do kota. Nie jedna kobieta zaproponowala by ci po tym pobyt w zakladzie dla zamknietych. Ciesz sie, ze ta twoja tego nie zrobila :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czym jest "zakład dla zamkniętych". I nie rozumiem też o co Ci chodzi... czytam każdy komentarz, dziękuję bo uważam że są one cenne, dostałem dużo rad, opinii, wskazówek w ciągu kilku ostatnich dni.. sam nie wiem jeszcze które są dobre a które nie. Chcę przemyśleć je i robię to bez przerwy. Póki nie będę wiedział co odpisać to nie odpiszę. Wkur...iają mnie wszystkie "kopniaki" które dostaję i dobrze, bo muszę się zahartować i poczuć "dupę w spodniach".

      Usuń
  9. Sorry, mialam na mysli "oddzial zamkniety" (nie mylic z zespolem rockowym) ...taki dla czubkow.
    Nie, nie jestes czubkiem ale Twoje sporadyczne zachowania moga sie zle kojarzyc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdaję sobie z tego sprawę... i w czasie, gdy pisałem ten głupi list do kota nic nie było bardziej racjonalne. Nie miałem trzeźwych myśli (choć w alkohol też nie uciekłem, z czego jestem dumny).

      Usuń
  10. Nie zgadzam sie by bycie wrazliwym sie nie oplacalo. Trzeba tylko wiedziec kiedy i wobec kogo. I nie, nie jest niczym 'mietkim' chec wicia gniazda ale proszenie sie o to jest. Szczegolnie jak ona mowi ze sobie nie zyczy. Nikt nie lubi jak sie go uszczesliwia na sile. Brak Ci szacunku do samego siebie, tak jak wspomniales, trzeba nad tym pracowac bo bedziesz wpadal w takie doly co chwila.
    Nie zaklada sie rodziny proszac o to. Obie strony musza tego pragnac, a tu tego nie ma. Dlaczego? Moze byc tysiac powodow dla ktorych ona tego z Toba nie chce. Ja bym tez nie chciala miec dziecka z facetem ktory sie o to prosi. Ale jak najbardziej jesli on spowoduje ze bede tego pragnela. Jest roznica. Rozmowa o tym nastepuje po wystapieniu pragnienia tego a nie przed, ze tak powiem technicznie. Od dupy strony sie do tego zabrales.

    OdpowiedzUsuń
  11. wiem... może i źle się zabrałem. Może nie dałem wyraźnie do zrozumienia że ja póki co chcę tylko o tym porozmawiać, nie od razu płodzić dzieci. Chciałem rozmową dać jasny sygnał: "Kocham Cię i jestem gotowy na więcej". I wiem że jej kariera jest ważna i nie chciałem jej przerywać czy też ucinać zupełnie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Pewnie ze mozna o tym wspomniec, ale nagabywac, naciskac. To tylko pogorszy sprawe. Wiele par rozstaje sie bo maja inne cele i oczekiwania. Czesto to facet nie chce dzieci i kobieta musi odejsc bo nie wyobraza sobie zycia bez nich. Nie twierdze ze tak bedzie w Twoim przypadku ale jesli ona nie czuje sie gotowa to niestety, nie ma przelacznika ktory by to nagle zmienil.

    OdpowiedzUsuń